Nieznośnie typowy amerykański ogłupiacz familijny, w dodatku z człowiekiem o nieprawdopodobnie pomarszczonym czole Markiem Walcemburgiem w roli domowego kwoka, który sobie z musu przypomina, że był agentem służb specjalnych. Pod koniec jest tak obciachowo, że aż sennie (Luck! Yes? I'm your father!). Ale jest jedna scena dla której warto ten film oglądnąć! A jest to scena, w której Michelle Monaghan (rola seksownej mamuśki) wykonuje niefortunny skok o tyczce. Coś w stylu Petera Sellersa i jego inspektora Clouseau, czyli mocna rzecz :))))))))))))))))))))))))))))))))))